Dnia 4 października 2010 roku w niewielkiej Ajce na Węgrzech doszło do jednej z największych katastrof ekologicznych minionej dekady. Należący do zakładów aluminiowych zbiornik na odpady uległ zniszczeniu. W wyniku przełamania tamy uwolniono około 700 tys. m3 szkodliwych odpadów poprodukcyjnych. Obecnie w okolicy tragedii trwa wielkie sprzątanie i usuwanie zanieczyszczeń. jednocześnie umacniana jest pękająca tama na zbiorniku. Wyciek substancji z zakładów aluminiowych jest już drugą w tej dekadzie katastrofą tego typu, która poważnie zagraża Dunajowi. Takich tykających bomb zegarowych jest w tym regionie Europy więcej, alarmuje organizacja ekologiczna WWF. Katastrofa w Ajce bardzo przypomina wypadek, który wydarzył się w 2000 roku w Rumunii. Z fabryki złota Aurul w Baia Mare, w wyniku przerwania zapory wyciekł wtedy cyjanek i inne metale ciężkie. Toksyczne związki szybko przedostawały się do kolejnych rzek w Rumunii, na Węgrzech, w Serbii i Bułgarii, zabijając ryby i inne organizmy żywe oraz zatruwając wodę pitną. Katastrofom tego typu miała zapobiegać specjalna unijna dyrektywa. Niestety jest ona skutecznie osłabiana przez lobby przemysłowe.